Pod kudłatym łbem Gwendy.

Ett. · Wysłany: Nie 18:45, 30 Mar 2008 Temat postu:

A ja kocham Rasputina. Facet ma niesamowity urok osobisty! (ta głowa wpadająca do pustej klatki piersiowej...)

Lilias · Wysłany: Nie 20:36, 30 Mar 2008 Temat postu:

Control jest wspaniałe. cudowne. mimo tego, iż Sam Riley jest tam zbyt podobny do mojego pana P., o którym namiętnie staram się zapomnieć. zakochałam się w tym filmie.

a już szczególnie w tym boskim ujęciu, gdy Ian idzie ulicą z papierosem w ustach, w płaszczu z wielkim napisem "HATE".

Malice

A ja nie wiem, chciałam obejrzeć Control i nawet zaczęłam, ale... to chyba nie mój styl.

Ostatnio oglądałam Zaczarowaną. Jak dla mnie straszna kicha. Sytuację ratował tylko Dempsey i wiewiórka Laughing

Ett.

a ja - dzięki uprzejmości tvn - obejrzałam Batmana. I powiem jedno: buahahaha XDDDDDDDD
(ale szalony doktorek pryskający ludziom psychotropem w twarz był uroczy!)

Esti

Dead Man. Jarmusch. Depp. Mało gadania, dużo treści. Mistrzostwo. Oraz Juno. Inteligentne, dowcipne, lekkie, Ellen zyskała nawet moją sympatię :>

Catherine

Byłam na "Mgle".
Nie było źle, naprawdę. Z całym moim uprzedzeniem do ekranizacji powieści Kinga, film zrobił na mnie całkiem pozytywne wrażenie.
Może i w niektórych momentach przegięli z dramatyzmem [albo może ja jestem przeczulona] ale podobało mi się przede wszystkim, że wpletli w to jakieś podłoże psychologiczne. To jak łatwo ludzie są w stanie uwierzyć w bzdury, jeśli tylko oferuje się im nadzieję.
No i zakończenie. Byłam w stanie wymyślić każdą możliwą końcówkę, oprócz tej, którą mi zafundowano. Brutal z tego reżysera.
Na "Control" się miałam wybrać, ale jakoś nie wyszło. Bywa.

Mi

Ostatnio miałam okazję oglądać "Gnijącą pannę młodą". I cóż, odniosłam wrażenie, że film trwał krócej, niż w rzeczywistości. Znalazłam moment szczególnie ulubiony {wyjście umarlaków na powierzchnię}, urzekający był wygląd postaci, ich maleńkie stópki i chudziutkie nóżki, ale... no właśnie, ale, nie spodobało mi się zakończenie, według mnie zbyt "bajkowe".
Chyba liczyłam na więcej.

Troszeczkę wcześniej w telewizji puszczono "Piotrusia i wilka". Muszę to powiedzieć - co za nieczuły człowiek pozwolił, by wilk zjadł biedną kaczuszkę! ;_;

Lyssan

Gnijąca panna młoda była urzekająca. Jąkający się Victorek i biedna, nieszczęśliwa, martwa kobieta... Gdyby zakończenie nie było bajkowe, chyba prosiłabym o zwrot pieniędzy za bilety. To po prostu nie mogło skończyć się inaczej Smile

Za to oglądając wczoraj w godzinach wieczornych L.A. Blues dowiodłam samej sobie, że z moją intuicją nie jest tak źle. Niespecjalnie powinnam mówić, o czym jest ten film, bo jakiekolwiek próby nazwania go, psują oglądanie ludziom, którzy widzą go pierwszy raz - ale warto go zobaczyć. Naprawdę. Tak mądrego i delirycznego filmu już dawno nie widziałam.

W odróżnieniu od Męstwa i Honoru, oczywiście, przy czym ledwie wytrzymałam. Naciągany scenariusz, umazany błotem Gryziek i nieśmieszne żarty - chyba nie ma gorszego połączenia. W zasadzie szkoda, że Gryziek, biedny facet, mieć takiego gniota na sumieniu. Ale cóż, przynajmniej uroczo się uśmiechał Smile

(i Kudłaty też. piegi miał, pieeeeeeeegi!)

Ett.

Fuuuj, kić, miałaś już o tym nie wspominać x.x

Lyssan

Nie mogę, kić, to mnie aż boli >___<

Ett.

Mnie też - i to tak, że wolałabym to wyrzucić ze swojej świadomości raz na zawsze.
(wyślę reżyserowi wąglik pocztą x.x)

Lyssan

Skrzywdził biednego Gryziaka ;_; Potwór!

Ett.

Jak na mój gust, to on skrzywdził wsztstkich aktorów. Albo inaczej - sami dali się skrzywidzić. Kto normalny zgadza się zagrać w takim filmie? oO

Marjorie

Niemówcieotymfilmie! >_<

Elizabeth była lepsza. Choć jak jakąś pannę przy tej ścianie zjadła suknia... fuuuj. To było niefajne. (Ale teraz się przynajmniej nie dziwię, że tak okropniaście krzyczała XD)

Lyssan

Pieniądze to pieniądze, kićka Smile

Ale, sama przyznaj, część aktorów była do tego filmu zdecydowanie za dobra! XD