Pod kudłatym łbem Gwendy.

Fretka

Hm. Mozemyz robić konkurs xP Ale potrzebne nam niezależne żuri Razz

Lem

Mmm...
Trochę spóźniona, ale i tak powiem, o.
Mój pierwszy ff było o Huncwotach. Same nudne akcje, Marie Zuzanny latające wokół i masa błędów. Nie wkleję, proszę zapomnieć.
Potem było kilka pomniejszych ffów, ale dwa miesiące potem powstała Annie.
Której piszę akurat wersję drugą, bo tamtej się nie da czytać, o.

tab.

a ja pomilczę, nie ma zozdrapywać dawnych ran Very Happy

szczerze mówiąc dużo tego było, ale ja wolę pamiętać tylko dilys... te wszystkie mary kochane... MILCZĘ! :X

tab.

swoją droga dilys też ma w sobie coś gniotowatego i przyznaję to bez bicia

haina

Uh, Selcenta miała 16 rozdziałów. To były piękne czasy, te gnioty... Uh.
Sylville, co ty mówisz, Dainah była moją ulubieniczką ;P.

tab.

gdy trafiłam na Selcente zaczynałam pisać mój pierwszy ff Very Happy

o ile można było nazwać to... coś... ff. jakich ja się tu rzeczy dowiaduję... nigdy bym Was ze soba nie powiązała, Haina!

haina

Nie pogrążaj mnie, tylko wam się do tego przyznałam Very Happy

.
Ale od Selcenty się zaczęło, więc mam do niej ten sentyment Razz

.

Sylville

Carrie

Uwaga, drogie panie. Może i Luny nadal nie mogę znaleźć, mam za to coś lepszego - początki Charlotte Ravish... najgorsze jest to, że owe noty nadal tkwią w moim archiwum. Aż dziwię się, że ludzie to czytali, chwalili, a całość nie trafiła do Lochy pod nóż...
[link widoczny dla zalogowanych] - nota numer jeden. A jaka byłam z siebie dumna!

Jennifer

Nie gadaj, ja uwielbiałam twoją Charl na onecie xP A że teraz jak sie patrzy wstecz notki nie wydają sie za dobre, nic dziwnego...Ale mając taki stary blog można obserwować jakie postępy sie zrobiło.
Chociaż gdy ja czytam sowją pierwszą notkę na onecie (Lily Evans) i jedną z tych któe napisałam ostatnio i siedzą w WordPadzie, to...wolę te stare.

Carrie

Nie skazuj tego na zapomnienie, tylko wrzuć do działu z ff-ami, bo tam coś pusto jest. Wink

Ja się od Totty nadal nie mogę odpędzić. Ale od nowa pisać tego nie chcę. Wspomnienia robią swoje. Smile

Lem

Ja w końcu i tak Annie od początku piszę.
Ale pierwszą wersję, tą hipergniotowatą, napisałam do końca. To była porażka (też mam to jeszcze w archiwum...)

Carrie

No właśnie, myślałam, żeby wziąć przykład z Ciebie i Annie, ale nie mam siły. Poza tym - burzliwe dzieje Totty R. nie są chyba czymś, co da się od nowa naprawić. Piszę to spontanicznie, co mi do łba strzeli, to przelewam na klawiaturę, wszystko zależy od mojego nastroju. "Druga część" jest bardziej poukładana, pojawia się nawet jakiś ciąg wydarzeniowo-skutkowy, ale "pierwsza"... brrr.

Fretka

A ja sentymentalna z natury nie jestem, chociaż zauważam, że coraz częściej sobie wspominam 'stare, dobre czasy'. Bloga poprzedniego usunęłam bez większych oporów. Very Happy

haina

A ja wzięłam przykład z Lem i zaczęłam z Norą od początku. Bo pierwsza historia Anne jak i Nory nie powalała, a teraz w przypadku tej pierwszej, to cud miód i orzeszki. Palce lizać, w dwóch słowach.